Jeden gol lub karne...
Rzut wolny. Tomasz Brzyski dośrodkował, piłka odbiła się od poprzeczki, Zanim jeszcze ucichł jęk zawodu, futbolówka spadła tuż obok Nemanji, który w panice oddał strzał. Bramkarz został zmylony. Piłka wpadła do siatki. Po całym stadionie poniósł się tryumfalny krzyk radości. Zatrzepotały szaliki i jeszcze raz zaśpiewali Niepokonane miasto z całych sił.
Pięć minut. Tak bardzo długich pięć minut.
Zawodnikom puszczały nerwy. Kapitan dostał żółtą kartkę. Rzut rożny. Zbyt czytelne uderzenie skończyło się wybiciem na uwolnienie. Cztery minuty. Chwila spokoju wynikała z ogromnego zmęczenia. Trzy... Kontra Legii powinna zakończyć się golem, lecz sprytny bramkarz wygarnął Kucharczykowi piłkę spod nóg. Obrońcy musieli od nowa się skupić. Dwie... Obrona Częstochowy. Wybicia na uwolnienie przestały robić im różnicę. Jedna... Jednak rzut rożny. Kolejny. Duszan ustawił jednego Legionistę przy słupku. Reszta usilnie pilnowała zawodników drużyny przeciwnej. Dośrodkowanie, strzał głową wysokiego obrońcy. Kuciak złapał piłkę w ręce i przygarnął do siebie. Wstał dopiero, gdy piłkarze opuścili pole karne. Podał piłkę do Michała Pazdana, ten do Łukasza Brozia. Zanim boczny obrońca kopnął w stronę Tomasza Jodłowca, sędzia zagwizdał po raz ostatni.
Koniec!
Wszyscy gracze opadli na murawę, zupełnie bez siły. Przegrani płakali, ale nikt nie mógł odmówić im walki do końca. Odebrali gratulacje od Legionistów i podziękowali kibicom za doping. Podobnie postąpili piłkarze stołecznej drużyny.
Jagoda rozpłakała się. Psychicznie nie mogła już wytrzymać i całe zmęczenie i emocje musiały mieć swoje ujście. Wyszła ze stadionu niemal godzinę po meczu. Długo dziękowali im za taką grę i awans. Było ciężko. Ale to ich umacniało.
Kiedy poczuła, jak czyjeś ręce obejmują ją w pasie, pisnęła, przestraszona. Dopiero Ondrejowe Cichutko, to tylko ja ją uspokoiło. Nie było zbyt wielu ludzi wokół, tylko najwytrwalsi wracali do domu.
Popatrzyła na niego z miłością. Wtuliła się i dopiero wtedy poczuła, jak bardzo jest słaba, niemal upadła na kolana. Ondrej gładził dłonią jej policzek.
- Było ciężko. Ale udało się im - powiedział, uśmiechając się - Nam też się uda Jagódka.
Pokiwała głową z wielką wiarą.
Został. Zaśmiał się i skradł jej jeden czuły pocałunek. Tak bardzo ją kochał. Miał ją, klub, który pokochał, wielką szansę przed sobą i wizję świetlanej kariery.
Został. Zaśmiał się i skradł jej jeden czuły pocałunek. Tak bardzo ją kochał. Miał ją, klub, który pokochał, wielką szansę przed sobą i wizję świetlanej kariery.
Jego realny sen o Warszawie. Jego najpiękniejszy świat.
_____________________________________________________________
Tak więc dotarłyśmy do samego końca.
Dziękuję Wam, że ze mną byłyście, choć nieraz na pewno można było zwątpić. Ja sobie przyrzekłam, że muszę skończyć to opowiadanie. I wróciłam, po półrocznej przerwie.
Ta historia jest dla mnie w pewnym sensie wyjątkowa. Ma w sobie dużo moich emocji, uczuć, które mogłam właśnie tu umieścić. Mam do niej sentyment. Na początku miała być całkiem inna... Jednak, to chyba dobrze, że potoczyła się właśnie tak. Dzisiaj mija rok od opublikowania prologu. Dziękuję za każdy komentarz, każde wyświetlenie.
Mam prośbę. Kto to przeczyta, niech zostawi po sobie tu jakiś ślad. Chcę zobaczyć, ile Was tu było.
Nie wiem, czy będę dalej pisać, mam zamiar skończyć alpejską nadzieję.
Tak więc... do zobaczenia?
Trzymajcie się :)
Jejku, nie wierzę, że to już jest koniec! Tak strasznie przywiązałam się do tego opowiadania, a miałoby go teraz już nie być? Ale rozumiem, że dalej to nie miałoby sensu.
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana epilogiem. Czytając go miałam ciarki na plecach, a końcówka mnie rozczuliła:)
Jakoś mi tak dziwnie, że to już koniec, ale trzeba iść dalej. Jestem ciekawa Twoich kolejnych pomysłów i opowiadań, bo wiem, że również będą wspaniałe.
Trochę tak nieskładnie piszę, ale dzięki Tobie jeszcze bardziej pokochałam Ondreja :)
Dziękuję Ci Wikuniu za tak cudowne opowiadanie, czekam na coś kolejnego Legijnego i pozdrawiam,
luuvmysahineq x
Eeee koniec? Ale jak to? Nie wierze, moje ulubione opowiadanie, o moich ukochanych legionistach się skończyło? :( Ehh no cóż, trudno, będę za nim bardzo tęsknić bo było genialne, ale ciesze się, że się tak skończyło :) czekam na Twoje kolejne opowiadania, mam nadzieję, że z legionistami w roli głównej :) pozdrawiam i mam nadzieję, że do zobaczenia :)
OdpowiedzUsuńJak to koniec?! Przecież ja nie przeżyję bez opowiadania o Ondreju i Jagódce!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo je pokochałam, nikt inny lepiej by o nim nie napisał jestem tego więcej niż pewna, dlatego będę tutaj często wracać <3
Ten epilog jest kwintesencją tego wszystkiego co tutaj było i cieszę się z takie zakończenia, bo było im to potrzebne, a nawet się należało. Dziękuję ci za to opowiadanie :)